czwartek, 21 stycznia 2021

kociopamiętniczek Kseni

Muszę Wam o czymś opowiedzieć. Ostatnio miało miejsce u nas pewne wydarzenie. Pyśli panowie montować jakąś ciepłą wodę. Lobią to już od gludnia, więc ja chodzę tlochę wystlachana, gorzej jem, jestem baldziej płochliwa, tak mówi Mame.
 
 
 
 
Jak mieli pyjść do nas, to Mami stlasznie się o mnie maltwiła. O Witka też ale on jednak z tych baldziej odważnych. Nakalmiła mnie z samego lana, bo wiedziała, że później to ja już nic nie zjem. I mi mówiła, że będzie baldzo głośno i obce głosy i żebym się nie bała, bo w domku jestem bezpieczna.
 



Zamknięta byłam lazem z Witkiem w pokoju. A panowie stlasznie, ale to baldzo głośno placowali. Witek od lazu stwieldził, że zamknięty w pokoju nie będzie siedział i dlapał w drzwi, żeby go wypuścić. I wyszedł na ten oglomny hałas. Zostałam sama, ale Mami mówiła, że byłam baldzo dzielna i spokojna. Siedziałam sobie na palapecie na oknie. 
 
 
 
Natomiast Witek siedział na przedpokoju i kontlolował panów, co to jakieś luly montowali. Lobili dziuly w ścianach specjalnym sprzętem, więc możecie sobie wyoblazić, jak głośno u nas było. A Witek tak sobie siedział, chętnie by tam do panów poszedł i na lęce im patrzył, ale Mame zabloniła, bo drzwi na klatkę były otwalte i była szansa, że Witek zlobi sobie wycieczkę. A Mama baldzo się boi zgubić któlegoś z nas, więc Witka dobrze pilnowała. W końcu Gluby stwieldził, że w sumie to nic ciekawego się nie dzieje i poszedł spać. Lozumiecie? Poszedł spać w tym hałasie! To tylko Gluby tak potlafi!
 
 
 
A ja w naglodę, że byłam taka dzielna dostałam gotowanego kulczaka. To ostatnio mój ulubiony pyśmak!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz