niedziela, 3 stycznia 2021

podsumowanie 2020 roku

Jak zacząć, żeby nie zabrzmiało banalnie? Bo chyba każdy wie, jaki był ten mijający rok. I postanowiłam nie narzekać, skupić się na tych pozytywnych aspektach i na tym co było dobre. Zacznijmy od tego, co było u nas w 2020 roku. Przede wszystkim troszkę nasza działalność przeniosła się na Instagrama, co zaowocowało mniejszą ilością postów tutaj. Co roku odnotowujemy spadek, ale nadal jesteśmy i nadal nie planuję rezygnować z bloga. A poniżej, najpopularniejsze posty z IG, czyli #bestnine2020.
 
 

 
Od razu widać, kto w tym roku najbardziej gwiazdorzył ;) Gwiazdeczka cały czas coś robiła, kombinowała, więc automatycznie była częściej fotografowana. Zawsze ciekawa co robię, uczestniczy w wielu czynnościach. Witek ma zdecydowanie mniejsze parcie na szkło. Chociaż nadal prowadził swoje wpisy z serii "kocia sobota", popełnił ich aż jedenaście!
 
 
 
Nowa seria na naszym blogu należy natomiast do Kseni czyli "kociopamiętniczek Kseni". Może w przyszłości będzie pisała więcej....
 


Niech ten wpis nie będzie tylko o panującej epidemii. Mamy tego tyle na co dzień, nie potrzebuję tego tematu jeszcze w tej mojej, kociej przestrzeni. Ale też nie da się udawać, że było i jest normalnie, bo nie jest i jeszcze długo nie będzie.... To był ciężki dla Polski rok, bo nie dość, że wirus rozgościł się u nas na dobre, to jeszcze w świecie polityczno-społecznym wrzało. Ludzie wykończeni psychicznie, fizycznie, finansowo.... zostali momentami doprowadzeni do ostateczności... Myślę, że wyjście ludzi na ulice pokazało ogólnie panujące nastroje. Coś mi się wydaje, że kolejny rok wcale nie będzie pod tym względem lżejszy. Ale, ale. Żeby nie smucić, napiszę coś pozytywnego. Zostałam opiekunem wirtualnym pięknego kotka o imieniu Zenek. Jeżeli z jakichś względów nie możecie mieć własnego zwierzaka lub nie możecie stać się domem tymczasowym, to jest to super opcja, żeby pomóc tym, którzy codziennie zmieniają życie kotków. Fundacja zapewnia leczenie, dach nad głową, ale ponieważ są to działania w żaden sposób niedotowane, fundacje utrzymują się z tego, co pozyskają od darczyńców. Wirtualna adopcja polega na tym, że wybieracie sobie kotka i co miesiąc wpłacacie konkretną kwotę na jego utrzymanie. Mój wirtualny podopieczny był podopiecznym Fundacji Stawiamy na Łapy, mieszkał w domu tymczasowych i do czasu adopcji, wirtualny opiekun opłaca utrzymanie kotka. Piszę to wszystko w czasie przeszłym, ponieważ Zenek znalazł już dom stały, do którego wyprowadził się z bratem, a moja wirtualna opieka dobiegła końca. Piszę o tym, bo może ktoś z Was zdecyduje się na taką formę pomocy. Polecam szczerze, kwota jaką wpłacamy nie jest wygórowana, wystarczy sobie odmówić w każdym miesiącu jakiejś drobnostki, która nie jest nam potrzebna, a kupujemy żeby sobie np. poprawić humor. Wtedy lepiej zrobić coś pożytecznego. Raz w miesiącu darczyńca otrzymuje maila z wiadomościami od kotka i jego zdjęciami. Ja takie zdjęcia także dostawałam, więc jednym z nich podzielę się z Wami. Zobaczcie Zenka, czyż nie jest piękny? Mam nadzieję kotku, że wraz z bratem trafiłeś do kochającego domku!
 
 
A ja nowy rok zaczynam z moją kolejną wirtualną podopieczną. W jakimś wpisie może ją też Wam pokażę ;) Dodatkowa korzyść jaka płynie z takich wpłat, to fakt, że możecie odliczyć je sobie od podatku. Ja cały rok notuję i pobieram potwierdzenia przelewów, a kiedy rozliczam PiT wpisuję kwotę, jaką przekazałam na kotki. W ten sposób Urząd Skarbowy zwróci Wam część wpłaconej kwoty ;) Naprawdę warto pomagać! A jest to pomoc, wymagająca najmniejszych nakładów pracy, parę kliknięć i zrobione. 


Jestem ogromnie wdzięczna, że pomimo panującej sytuacji moja rodzina pozostaje w zdrowiu. Chyba nigdy wcześniej nie docenialiśmy zdrowia tak, jak w tym roku. Coś, co zawsze uznawaliśmy za pewnik, wcale takie oczywiste nie jest. W mijającym roku także nasze zwierzaczki na szczęście nie chorowały. Witek jedynie zaliczył czyszczenie zębów pod lekką narkozą, co poprzedzone było podstawowymi badaniami krwi. Zawsze pamiętajmy, żeby starszym zwierzaczkom robić raz w roku badania i kontrolować ich zdrowie. Witek miał różne epizody chorobowe w przeszłości, więc tym bardziej mnie cieszy, że badania wyszły pomyślnie. 



To był zdecydowanie rok siedzenia w domu. Jako, że już wcześniej bardzo lubiłam spędzać czas w domu, nie bolało mnie to aż tak bardzo. Wreszcie był czas na nadrobienie czytania ;) Ale kiedy sytuacja się już przedłużała niebezpiecznie, zaczęło być to męczące. Tęsknię za rzeczami, które dotychczas robiłam rzadko. Ależ bym wyszła na jakiś obiad do restauracji czy na kawę z koleżanką. Ehhh ;) No ale jeśli chodzi o książki, to był dla mnie dobry rok. Jeszcze nigdy nie przeczytałam tak wielu pozycji, a w sumie uzbierało się  ich 40 z czego na blogu pokazałam 28 z nich. Na pewno te najlepsze jeszcze się pojawią na blogu.
 



Pomimo, że zrezygnowaliśmy z naszego wiosennego wyjazdu nad morze i wakacji, udało mi się zaliczyć pierwszy lot samolotem. I to od razu z grubej rury, bo do Norwegii. Dzisiaj wydaje mi się, jakby to było całe wieki temu, a z drugiej strony tak niedawno... Niby wyjazd służbowy, ale udało się zobaczyć odrobinę pięknych krajobrazów. Wracaliśmy z krainy fiordów z myślą, że mamy w Polce pierwszy przypadek zakażenia. Był stres ale i ekscytacja nowością. Ciekawe doświadczenia....




Dzisiaj wydaje mi się, że ten rok minął zaskakująco szybko. A z drugiej strony, momentami się dłużył. Jakie Wy macie wrażenia z tym związane? To, co cieszy mnie najbardziej, to fakt, że ja nigdy nie nudzę się w domu. I to bardzo pomogło mi na wiosnę, podczas zamknięcia. Mogłam skupić się na swoim hobby, czyli rękodziele, czytałam książki, fotografowałam koty. Może dlatego ten czas nie był dla mnie całkowicie zmarnowany.



Nie ma to jak towarzystwo kotków, czy pijesz kawę, czy czytasz książkę czy robisz cokolwiek innego ;) Kotki są zawsze obok. Najlepsze towarzystwo na świecie. Myślę, że osobom samotnym, ostatni rok dał bardzo w kość. W takich chwilach zwierzak może być prawdziwym zbawieniem.
 


W ostatnim czasie bardzo się wciągnęłam w Instagrama. Jest tam dużo kociarzy, pozytywnych osób, które mogą być dla siebie wsparciem. Większość miłośników zwierzaków to bardzo fajni ludzie, część z nich to też kreatywne osoby, które dzielą się swoimi pasjami. Fajnie zobaczyć, że są inni ludzie, dla których ich zwierzaki są ważne, są członkami rodzin. Niekoniecznie doświadczamy tego w swoich rodzinach czy wśród swoich znajomych. Jak to jest, że młodzi rodzice męczą całe otoczenie zdjęciami i filmikami swoich pociech, które są śmieszne czy ciekawe tylko dla nich, ale jak ty pokażesz zdjęcie swojego kota, od razu dostajesz łatkę dziwaka czy starej kociary? Niech ta tolerancja działa w obie strony? Bo dla jednego w życiu ważne są dzieci, dla drugiego auto, dla trzeciego jedzenie, a dla czwartego jego kot czy pies ;) Bądźmy tolerancyjni!!! Pozwólmy żyć ludziom po swojemu!!! Ten rok bardzo wyraźnie mi pokazał, że Polakom jeszcze daleko do tolerancyjnej postawy.


Na Instagramie obserwuję jeszcze inne zjawiska, które denerwują mnie bardziej lub mniej. Może nawet kiedyś o tym napiszę szerzej. Na szczęście sama decyduję kogo i kiedy obserwuję, konta męczące (proszące ciągle o lajki w konkursach) czy konta toksyczne (ciągle proszące o kasę na wszystko) blokuję czy przestaję obserwować. To miejsce, które mnie relaksuje, sprawia przyjemność. I nie rozumiem czasami zarzutów, że Instagram pokazuje nieprawdziwe, wyidealizowane życie. Oczywiście też nie lubię super wyidealizowanych kont typu glamour, ale z drugiej strony, to miejsce które tworzę dla siebie, ale też dla odbiorców i mam wpływ na to, co publikuję. Jeżeli nie mam ochoty oglądać bałaganu, to go nie pokazuję, nawet jeżeli gdzieś jest. Czy zapraszasz gości kiedy masz niepościelone łóżko? Nawet jeżeli to łóżko przez większość czasu jest niepościelone, to ja wrzucę zdjęcie z momentu, kiedy akurat jest pościelone.... Nie widzę w tym nic złego i fałszywego. Oglądam zdjęcia dla przyjemności i mam prawo wybierać te, które odpowiadają mojej estetyce ;) Więc nawet najśmieszniejsza poza kota nie pozwoli mi na podzielenie się nią z większym gronem, jeżeli kot akurat leży na górze brudnego prania ;)


Tak, temat Instagrama to temat rzeka ;) I jak WSZYSTKO OSTATNIO dzieli ludzi. Grunt to w tym wszystkim zachować zdrowy umiar, rozsądek i mieć duży dystans do wszystkiego. Mieć tak wyrąbane, jak koty mają na wiele spaw.




Ogólnie 2020 był rokiem kiedy jeszcze mocniej utwierdziłam się w przekonaniu, że należy żyć, tak jak się lubi. Mieć w głębokim poważaniu opinie innych ludzi. Cokolwiek zrobisz, zawsze się znajdzie ktoś, kto Ci powie, że powinnaś zrobić to inaczej. Powinnaś wyglądać inaczej, zachowywać się inaczej, ubierać się inaczej... I przeważnie będzie to osoba, która wcale nie mówi tego szczerze. Więc jeszcze mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że po prostu trzeba robić po swojemu ;) Polecam, żyje się dużo lepiej. 

Czynicie noworoczne postanowienia? Bo ja raczej nie ;) I tak wie, że słabo mi idzie z ich realizacją. Nie lubię celów długotrwałych. A ostatni rok pokazał mi, że nie ma co planować z dużym wyprzedzeniem. Żyjmy chwilą, cieszmy się ty, co mamy. Ja jedynie mam nadzieję, że uda mi się nadal w miarę systematycznie prowadzić tego bloga. Nie obiecuję, że zawsze dwa wpisy w tygodniu będą, ale zrobię wszystko, aby w niedzielę o 12:00 zawsze jakiś nowy wpis był ;)

Miało być podsumowanie roku, a wyszły mi jak zwykle jakieś filozoficzne dywagacje :D Aż kotki patrzą na mnie zniesmaczone, bo przecież powinnam pisać o nich! Trzymajcie się zdrowo, oby ten rozpoczynający się rok był dla Was spokojny i obfitujący w same dobre i pozytywne doświadczenia. Dziękujemy, że jesteście z nami ;)
 

4 komentarze:

  1. Nam rok zleciał bardzo szybko :o
    ale fakt, my sie w domu nie nudzilismy. uciazliwe jest to noszene masek wszedzie... to mnie zniecheca i do wychodzenia i zniecheca do pracy, bo tam tez nam dali... ehhh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też w pracy w maseczce, faktycznie to męczy zarówno fizycznie, jak i psychicznie....

      Usuń
  2. Dobrze, ze już się skończył.....ja od marca pracuje w domu i gdyby nie koteczki to bym chyba zwariowała 😹Podobnie jak Ty miałam rok książkowy, pobiłam swój rekord bo przeczytałam 80 książek 🙂 odkryłam również Instagram, na którym podglądam co ta Twoja Ksenia wyczynia i jak Wituś ze spokojem to wszystko znosi 😻

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję pięknego wyniku czytelniczego ❤️ to prawda, bez kotków byłoby ciężko to wszystko przetrwać 😁 pozdrawiam serdecznie 😉

      Usuń