niedziela, 14 marca 2021

marcowy post o niczym

No pięknie! Prawie połowa miesiąca, a my przychodzimy do Was z pierwszym w marcu postem ;) No ale wiecie, jak nie ma się ochoty, motywacji, tematu, to ciężko coś napisać... Więc na wstępie przychodzimy ze zdjęciami kotecków. Zdjęcia kotecków, bądź same kotecki, zawsze są dobre na wszystko. 


Końcówka lutego tak optymistycznie mnie nastawiła na wiosnę, a teraz muszę się pogodzić z tym, że nadal aura i temperatura nie są w pełni wiosenne. Ale żeby nie było, że narzekam! Dzień już tak fajnie się wydłużył, że chociażby to jest powodem do radości ;) Dla mnie to ważne, bo jest większa szansa na zdjęcia przy świetle dziennym.
 
 
Pisząc ten post nie siedzę w zbyt wygodnej pozycji. Pierwszy raz od dawna usiadłam jak człowiek przy stole, bo przeważnie posty powstają na sofie lub w łóżku. Chcąc jednak zadbać o swój kręgosłup, postanowiłam elegancko usiąść przy stole. Kseni ten pomysł bardzo się spodobał, więc pracuje tu razem ze mną. Chyba sobie wzięła do serca moją prośbę, żeby coś pomogła przy blogu.... I teraz unieruchomiła mi jedną rękę, słodko układając się na niej do spania, przez co już czuję, że ręka mi nieźle mrowi i ścierpła.... Życie z kotami. Tak właśnie wygląda ;) Ale wiadomo, że kotka nie przegonię, chociażby ta ręka miała mi odpaść ;) Niech się wyśpi, a ja jakoś to zniosę...



Ostatnio zdecydowanie mniej czytam, a to tylko dlatego, że więcej czasu przeznaczam na rękodzieło. Niestety te dwie czynności trochę się wykluczają. Pozostają jedynie audiobooki. Ale już niedługo wracam do regularnego czytania. Na szybko wspomnę tylko o kolejnej części z udziałem komisarz Niny Warwiłow "Czerwony świt" autorstwa Jędrzeja Pasierskiego. Lubię śledztwa tej policjantki, lubię jej prywatne perypetie i liczę na kolejną część, bo jeszcze sporo pozostało do wyjaśnienia.
 



Już powoli tęsknię za tradycyjną książką, moje oczy z resztą też. Zaraz po wygaśnięciu abonamentu Legimi biorę się za zaległy stosik książek, które grzecznie czekają na półce ;)
 
 

Ogólnie przerwa od bloga dobrze mi zrobiła. Staram się regularnie coś publikować, zawsze w niedzielę chcę aby post pojawił się na blogu, ale ostatnio nie byłam w stanie się zmusić. A od wielu miesięcy raczej wyznaję zasadę, że nic na siłę. I bardzo mi z tym dobrze ;) Polecam! Chociaż Witek wierzy, że ja muszę się dzielić moim jedzeniem z nim! To jest taki baszczel, że szkoda gadać!

Widzicie ten wzrok? On myśli, że mnie rozmiękczy! Ale ja jestem na szczęście odporna na takie maślane oczka. Witek w poprzednim życiu na pewno był karmiony ludzkim jedzeniem z talerza. Jak trafił do mnie, zachowywał się fatalnie. Kradł z talerzy jedzenie, był namolny. Na szczęście nieugięta postawa wobec niego pozwoliła wyeliminować takie zachowania. Ostatnio jednak, od kiedy jest na diecie, doszedł do wniosku, że skoro jest permanentnie głodzony, sam sobie zorganizuje dokładkę... I tak oto uprawia żebractwo.



Życzymy Wam dobrej niedzieli. Niech Wam wszystko tak wisi, jak Kseni ;) A my się zabieramy za prace kreatywne. Na Instagramie nasi obserwatorzy stwierdzili, że chcą zobaczyć znowu jakiś filmik z serii, jak zrobić coś ładnego z kotem, więc bierzemy się do roboty, bo wbrew pozorom, to cała masa pracy ;)
 
 

 

 
  

2 komentarze:

  1. Posty o niczym ale ze zdjęciami kotków zawsze trafione 😻

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę, że zdjęcie kotka zawsze ratuje sytuację ;) pozdrawiam

      Usuń