piątek, 20 kwietnia 2018

manewry bojowe

Zaraz po świętach okazało się, że Witek znowu ma problemy z pęcherzem. Biegał do kuwety i próbował sikać także poza kuwetą. Pani Doktor zapodała dwa zastrzyki, po których było zdecydowanie lepiej. Potem już był antybiotyk w tabletkach. Witek za tym nie przepada, ale też nie robi zbędnych scen, więc szybko wpychałam mu tabletę głęboko do gardła ;)

Po skończonym leczeniu Pani Doktor zaleciła złapanie moczu do badania. Nasi stali Czytelnicy pewnie pamiętają, że w przypadku Witka nie jest to takie proste (tutaj).... Ale tym razem postanowiłam jeszcze lepiej się do tego przygotować ;)


Zakupiłam specjalny zestaw do łapania moczu! Już wiem, że do pustej kuwety Witek nie nasika, więc postanowiłam przetestować specjalny żwirek.

URICAT - podłoże do pobierania próbek moczu od kotów
Zestaw zawiera 400ml granulek, pipetę oraz probówkę. Cena w osiedlowym sklepie zoologicznym to 13,99zł. 

Działania bojowe wymagają wzięcia w pracy urlopu ;) Przynajmniej w naszym przypadku.


Instrukcja zastosowania podłoża:
  • kuwetę kota należy dokładnie umyć i wypłukać w dużej ilości wody, tak aby usunąć z niej resztki detergentów. Następnie trzeba ją osuszyć przy pomocy ściereczki, papierowego ręcznika lub papieru toaletowego. ( Ja dodatkowo przelałam jeszcze kuwetę wrzątkiem)

  • do przygotowanej kuwety można wsypać podłoże Uricat

  • kał i inne substancje powinny zostać natychmiast usunięte ponieważ mogą zanieczyścić próbkę moczu
  • próbkę moczu należy pobrać jak najszybciej, korzystając z pipety zawartej w zestawie. W tym celu ściśnij pipetę pobierając próbkę z przechylonej kuwety. Pobrany materiał dostarcz lekarzowi (na to akurat bym nie wpadła :P)

  • do jednorazowego badania potrzebne jest około 2 ml moczu. Jedno opakowanie Uricat powinno wystarczyć na zebranie 7 z 10 ml, które oddaje kot.
  • w sytuacji gdy kot nie chce się załatwić do kuwety z podłożem Uricat, należy wsypać odrobinę zwykłego podłoża do rogu kuwety. W takim wypadku podczas pobierania próbki trzeba zwrócić szczególną uwagę by mocz nie uległ zanieczyszczeniu.
Należy pamiętać, aby schować pozostałe kuwety, to wcale nie jest oczywiste ;) Ja dla pewności schowałam także wszystkie moje buty. Wiadomo, że wnerwiony kot z pełnym pęcherzem jest zdolny do różnych zachowań. Ja już przerabiałam łapanie moczu, które skończyło się nalaniem (z taką precyzją, jak nie wiem co!) do mojego buta. Dziś jestem bogatsza o to cenne doświadczenie ;)

Wybiła godzina 9:00.... Kuweta gotowa, zaczyna się czekanie.


Dla pewności w aptece zakupiłam jeszcze jałowy pojemniczek na mocz. Koszt to 1zł.


Wieści z frontu:

9:10 - kot wszedł jedną łapką do kuwety, coś burknął pod nosem i poszedł.....

Ona serio myśli, że ja się na to nabiorę???????
9:20 - a czemu ta kuweta jest na balkonie??? Oddawaj moją kuwetę!!!!!!!


Poszedł spać.

11:20 - kot zgłodniał. Wstał, poszedł do kuchni i zaczęło się żebranie o jedzenie. Dostał kilka chrupek, powąchał kuwetę, posmędził i poszedł spać.


14:00 - jemy obiad. Kot też przylazł na posiłek. Grzebnął w kuwecie, ale głośno skomentował zmianę żwirku. Bardzo mu się ta zmiana nie podoba. Następnie usiadł w miejscu, gdzie zawsze stoi kuweta zakryta i zaczął narzekać, że jej tam nie ma. Oczywiście chodzę krok w krok za kotem, bo widzę, że coś mu się chce.... P. mówi, że jak będę chodziła jak cień za kotem, to on nie siknie... Ale ja mam obawy, że gdzieś się wyleje poza kuwetą. Czas się kurczy..... Mocz można przywieźć do 18:00....

Zapomnij!!! Nie będę sikał do plastikowego żwirku!!!!!!!




17:30 - kot już mocno poirytowany. Ja nie mniej. Wreszcie grzebie ostro w kuwecie! No, super, od razu pomyślałam, że jeszcze zdążę przed 18:00 do lecznicy..... Jednak nie...rozmyślił się!!!!!


I poszedł spać. Po prostu poszedł spać. I spał słodko jak zabity.


20:30 - Lecznica już zamknięta. Ale ja się nie poddaję i nadal nie dałam mu normalnej kuwety. Już mi nie zależy, przetrzymam dziada chociażby do rana!

P: Że też on może tak spokojnie spać z pełnym pęcherzem....

Hmmm no właśnie. A może wcale go nie ciśnie??????????????  Dałam mu trochę mięska z puszki i podlałam sowicie wodą. Zjadł i wylizał "sosik". No i taki najedzony poszedł spać ;)


23:00 -  w domu rozlega się grzebanie. Grzebie i grzebie, po czym słychać jak ciurkiem leje się MOCZ :D  Wreszcie wygrałam tę nierówną walkę! Trochę po czasie, ale co tam. Smak zwycięstwa jest nie do opisania ;) Od razu w ruch poszła pipeta, a pojemniczek powędrował do lodówki. Dzisiaj rano trafił do lecznicy i teraz czekamy na wyniki. Oby się okazało, że wszystko jest dobrze!

Witek musiał oczywiście nadzorować pobieranie materiału do badania ;) Nic o kocie bez kota!



Polecam ten produkt każdemu, kto ma problemy ze złapaniem kociego moczu. Niech moc będzie z Wami ;)

10 komentarzy:

  1. Tyle historii z jednym siku kota! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję że wynik wyszedł dobrze i Witek czuje się już lepiej - no proszę, nie wiedziałam że istnieją takie wynalazki:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widocznie ten kto to wymyślił też miał problem z łapaniem moczu 😉

      Usuń
  3. Istny film sensacyjny ;-)
    Nie wiem czy potrafiłabym to zrobić przy moich trzech kotach ...
    Kciuki za zdrowko Witusia !

    OdpowiedzUsuń
  4. Też do póki mnie Wet nie oświecił łapałam do pustej kuwety mocz albo czatowałam z pojemnikiem z apteki żeby w odpowiednim momencie podłożyć pod no wiesz... i żeby siknął mi w pojemnik :D
    U mnie skubańce potrafią dobę wytrzymać. Mają za duży honor, żeby nasikać gdzieś indziej (w pokoju zamykam z miską wody, chrupek i podmienioną kuwetą) i cierpliwie się czeka. Spanie jest, zawodzenie też jest, aż w końcu po ok 20 h zawsze się poddają.
    Jak wyniki? Dajcie znać!
    Podobno warto bada tez krew pod kątem nerek przy problemach z pęcherzem - przy Jagusiu i Alexie na wszelki sprawdzaliśmy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Bardzo dziękuję w imieniu Amberka! Już zamówiłam mu przy obowiązkowym żwirku kolejne 6 saszetek Renal - będzie miał na śniadanka i kolacje! Dziękujemy Wam i życzymy ZDROWIA! niech się nic Witka nie próbuje czepiać! A sio! sio! I wyników dobrych! Oby to było tylko takie tam przewianie dooopki przy uchylonym oknie (znamy to znamy i na szczęście kilka dni na furaginie sprawę załatwia) ZDROWIA RAZ JESZCZE I DAJ ZNAĆ Z WYNIKAMI!

      Usuń
    2. U nas prawdopodobnie to wynik podziębienia, ale lepiej sprawdzić. Krew też badamy regularnie, bo już były problemy z wątrobą. Trzymamy kciuki za Amberka!!! ❤

      Usuń
  5. Jak będzie tak trzeba kiedyś przy Andrzeju to wykorzystam sposób :) Brawa za wytrwałość, dla Ciebie - i dla Witka - bo długo wytrzymał :)

    OdpowiedzUsuń