niedziela, 20 września 2020

czytanie z kotem (25)

Dzisiaj przychodzę z kolejną serią. Tym razem autorstwa Agaty Przybyłek. Są to cztery książki o czterech siostrach. Ponieważ od razu zakupiłam całą serię, to przeczytałam w takiej kolejności, jak trzeba, czyli tak jak powstawały.

 

W listopadzie recenzowałam już książki tej autorki, możecie poczytać TUTAJ. 

Po serii książek Natalii Sońskiej, które przeczytałam jednym tchem w majówkę (recenzja tutaj) w niedługim odstępie czasowym zabrałam się za serię Agaty Przybyłek. To był dla mnie psychicznie ciężki czas, więc potrzebowałam raczej lektur lekkich i przyjemnych. Czy tak właśnie było? Zapraszam na poniższy wpis ;)




Pierwsza książka o tytule "Ja chyba zwariuję!" trochę mnie rozczarowała. Męczyłam ją na raty, w międzyczasie podczytywałam coś innego, a to nigdy nie wróży nic dobrego. Jak książka mnie wciągnie, to czytam i czytam, aż skończę. Tutaj trochę się męczyłam. Główna bohaterka, jak dla mnie, mocno nijaka. Na okładce opisana jest jako silna i niezależna, ale żadnej z tych cech nie odnalazłam w treści. To jest ten rodzaj bohaterki, który nie zapada mi w pamięć, nie charakteryzuje się niczym wyróżniającym. Powiem szczerze, jak zamknęłam książkę i wróciłam do niej za dwa dni, nawet nie pamiętałam imienia głównej postaci. A fabuła zgrana i przewidywalna. Znowu zaniedbana "matka polka" po rozwodzie i z dwójką dzieci, która z trudem ogarnia pracę i opiekę nad dziećmi, której życie uczuciowe koniecznie chce układać matka wariatka. Męski bohater to młody psychiatra, który mieszka z nadopiekuńczą mamusią (druga wariatka), przez którą miewa stany lękowe i łyka takie ilości leków uspokajających, że w normalnym życiu już dawno by zszedł z tego świata. Oczywiście problem nadopiekuńczej mamusi rozwiązuje się prawie sam w cudowny sposób i następuje happy end. Mam nadzieję, że nie będzie to dla nikogo spoiler, bo od pierwszej strony wiadomo, jak to się skończy. W całej książce nie ma ani jednego zwrotu akcji, który by w jakimś sensie zaskoczył.... Serio.... nuda. A szkoda, bo fabuła miała potencjał. Chociaż trochę urealnić problemy, skomplikować życie bohaterów.... Z obawą sięgałam po drugą książkę z serii... ;)


Druga część serii to "Wierność jest trudna". Bohaterką jest jedna z sióstr bliźniaczek, chociaż jak dla mnie siostry obie są tutaj głównymi bohaterkami. Na szczęście ta pozycja jest lepsza od poprzedniej. Nie powala na łopatki, ale jest lepiej.

Siostry bliźniaczki, różne z wyglądu i charakteru, interesują się jednym i tym samym facetem. Ale on (stety lub niestety) pała sympatią tylko do jednej z nich i to tej, która za kilka tygodni ma stanąć na ślubnym kobiercu. Eliza, główna bohaterka jest mdła i taka idealna, jak jej błękitne lub pudroworóżowe sukienki. Charakteru akcji dodaje wątek wiszącego w powietrzu romansu. W tle jeszcze mamy idealnego narzeczonego.  No i oczywiście pojawia się moja "ulubiona bohaterka" czyli matka wariatka o imieniu Sabina. Szczerze wątpię, żeby takie kobiety faktycznie istniały, ale jeżeli jakimś cudem tak, to szczerze współczuję otoczeniu.  Akcja tej części jest zdecydowanie bardziej wciągająca, aczkolwiek ostatnia scena mnie rozłożyła... Korci mnie, żeby ją tu opisać, ale dobra, nie zrobię tego. W każdym razie skojarzyło mi się z najbardziej kiczowatą amerykańską komedią. Nic na końcu się nie wyjaśnia, więc jest nadzieja, że następna część będzie mocno powiązana z tą....


"Kto by się spodziewał?" to trzecia część.  Faktycznie mamy kontynuację wątków z poprzedniej książki. Początek mnie lekko zniechęcił, a najbardziej scena, w której sprzedawczyni rzuca chlebem w główną bohaterkę Patrycję (druga z bliźniaczek). Scena tak głupia i oderwana od rzeczywistości, że aż przykro. Znowu zawiało lekko tandetną komedią amerykańską, bo chyba tylko tam wpadliby na pomysł, żeby rzucać chlebem ;) Potem główna bohaterka nakarmiła swojego kota pierogiem, co też lekko mnie wkurzyło. No wiadomo, koci wątek zawsze w książce mile widziany, ale jak zawiera głupoty, to włos na głowie mi się jeży.... Nic na to nie poradzę.




Później było na szczęście już tylko lepiej i chyba mogę otwarcie przyznać, że ta część weszła mi najszybciej i dosyć gładko. Książka ma zdecydowanie wakacyjny klimat, ponieważ siostry bliźniaczki wybywają na długie wakacje. A tam wiadomo, zero realnych problemów, trochę jak dziewczynki na obozie.... Dobra, zaczynam się czepiać, ale chyba te książki mnie trochę zmęczyły. Nie lubię za dużo lukru i idealizacji. I superśmiesznej komedii w nich też nie dostrzegam.... Na szczęście matka wariatka w tej części występuje marginalnie, może dlatego książka tak szybko mi weszła.


Idąc za ciosem od razu sięgnęłam po czwartą część "Miłość i inne nieszczęścia". I to był prawdziwy dramat. Przebrnęłam tylko dlatego, że moja wewnętrzna część autystycznej natury nie pozwoliła mi odłożyć tej książki niedokończonej. Już tak mam, że chcę książkę doczytać do końca. No zwłaszcza taką, którą kupiłam ;) Ale serio, ta część to już mnie przeczołgała. Niby główną bohaterką jest Małgorzata, ale jednak matka wariatka Sabina zdominowała fabułę. Dodajmy, że fabuła tak durna, że aż oczy bolały od czytania! Matka postanowiła swojej córce znaleźć partnera, nie przejmując się tym, że ma ona już męża i dwoje dzieci i jest generalnie w tym małżeństwie szczęśliwa.... Serio? Fabuła ciągnie się jak flaki z olejem, w sumie pod koniec podobała mi się scena, kiedy główna bohaterka już nie wytrzymała i nagadała matce wariatce. Moim zdaniem i tak długo wytrzymała ;)
 
 



Trochę nie rozumiem fenomenu tych książek, bo ogólnie mają przychylne i pozytywne recenzje.... Mnie nie śmieszą i chociaż do tej pory bardzo lubiłam obyczajówkę z pewną dozą romansu lub komedii, to ta seria tak skutecznie mnie zmęczyła, że chwilowo na pewno nie sięgnę po ten gatunek. Na półce mam jeszcze kilka książek tej autorki, podobno są dobre.... Sprawdzę, ale za jakiś czas. Teraz muszę sięgnąć po jakieś książki z cięższym kalibrem, bo oszaleję, jak mnie książka emocjonalnie nie sponiewiera ;) I jeszcze jeden wniosek po lekturze powyższych książek... Przeczytam te książki, które mam, które już kupiłam, ale nie zamierzam nabywać tego typu pozycji w wersji papierowej. Szkoda mi miejsca na regale. Ta seria na szczęście znalazła już nowy dom, a sprzedać książki wcale nie jest tak łatwo..ufff ;)



9 komentarzy:

  1. No co ty? Nigdy nikt w Ciebie nie rzucał chlebem w sklepie? We mnie co najmniej raz w miesiącu... żart. No nie zareklamowałaś serii ale przeczytałaby ze względu na matkę wariatkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 😁😁😁 we mnie mogą w sumie rzucać jakimiś dobrymi czekoladkami.... Nie pogniewam się 😂

      Usuń
  2. O ludzie. Ja takich książek nie nabywam na szczęście. Zdecydowanie wolę albo kocie historie albo np teraz czytam Paulinę Hendel Polska autorka i jestem mile zaskoczona. Żniwiarz jest bardzo wciągający, akcja i w ogóle, a teraz kolejna seria jesienią będzie z post Apo w tle i już jestem ciekawa.
    Z takich książek hmmm lekko fantastycznych to ja polecam Zafóna. Wszystkie mi się podobały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Nie wiem czy Zafóna znasz, ale tam nie ma smokow ani potworów w tej serii dla dorosłych o Cmentarzu Książek. Te poprzednie mają zarys nieco taki, ale to nie kwalifikuje ich do serii sci fi ani fantasy

      Usuń
    2. Szczerze mówiąc nie znam, zawsze kojarzyłam z fantastyką a za takimi nie przepadam

      Usuń
    3. W jednej książce na 4 tomy jest motyw demona, ale to raczej jest jakaś psychiczna przypadłość. Zapomniałam teraz słowa. Więc serię o Cmentarzu Zapomnianych Książek polecam! Wciąga i naprawdę się dzieje - najlepiej czytać w kolejności w jakiej były wydane.

      Usuń
    4. Będę pamiętała, jak mi się książki do czytania skończą....bo na razie stos jest niezły... 🤦🏼‍♀️🙈

      Usuń
  3. Zaglądam tutaj regularnie, jakoś mi niesporo było zostawiać ślad. Polecam z ambitniejszych lektur Elenę Ferrante, nawet serial dobry był na podstawie jej książki "Genialna przyjaciółka". Neapol lat pięćdziesiątych, ale jak to napisane, świetnie się czyta.
    Prawdopodobnie znasz, jeśli nie to książki Moniki Szwai dobre na odstresowanie, świetnie się czyta.
    Zafon, aczkolwiek trudniejszy też wart przeczytania.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię serdecznie i cieszę się, że napisałaś ☺ Szwaję kocham ogromnie, to dzięki jej książkom wróciłam do czytania po długiej przerwie, ale za to z Ferrante na pewno się zapoznam, bo bardzo mnie zaciekawiła 💕

      Usuń