Niby moje wpisy to seria "kocia sobota", ale wiadomo, że dla kota, każdy dzień to sobota ;) Nawet się ze sobą ładnie rymuje! Więc dzisiaj Wam opowiem w ramach kociej soboty o kocim wtorku. Bo działo się!
Otóż zaczęło się od głodzenia kotka! Wiadomo, że jak matka ma wolne, to śniadanie jest później, ale już coś czułem, że tego śniadania w ogóle może nie być. Wiecie, za stary jestem, żeby nie wyczuć ;) Matka przy drzwiach postawiła kocią paczkę, tak zwany transporter, a ja się do niego sam, przez nikogo nie zmuszany, wpakowałem i nagle drzwiczki się za mną zamknęły. Ja nie z tych, co to na widok klatki uciekają, bo ja na co dzień w paczce śpię i w sumie to najlepsze spanko na świecie. Ale jak już się drzwiczki za mną zamknęły, to już wiedziałem, że wpadłem jak kot w tarapaty... Wiem, że takiego powiedzenia nie ma, ale kto mi zabroni stworzyć!
Mam swoją godność, więc nie robiłem tragedii, nie płakałem, nie próbowałem wywarzać drzwiczek, bo wiem, że to nie ma sensu. Zbierałem siły na walkę... Poza tym w drodze, podczas ogromnego deszczu, byłem bardzo zainteresowany latającymi po szybie auta wycieraczkami. To zajmujące zajęcie, uwierzcie!
Kiedy wylądowałem poza paczką, na zimnym stole Pani Doktor już wiedziałem, że mam przerąbane. Naszykowała maszynkę do golenia, igły, gumowe sznury, czyli same narzędzia tortur. Chciała mi pobrać krew po dobroci, ale oczywiście się nie dałem. Walczyłem dzielnie i nawet przez chwilę myślałem, że zwyciężyłem i Pani Doktor uciekła w popłochu, ale się myliłem. Pani Doktor przyniosła posiłki, czyli torbę dla niegrzecznych pacjentów! Taka zniewaga! I jeszcze coś komentowała, że kaftan w rozmiarze XL! Oczywiście w owym kaftanie próbowałem jeszcze zawalczyć o swoją godność, jednak, krew została mi zabrana, trochę Panią Doktor na ostatniej prostej oblałem tą krwią, ale ponoć do badania wystarczy.... W drodze powrotnej się żaliłem, no ale wiecie, kiedyś te emocje wyrzucić z siebie trzeba.
Mama twierdzi, że przegląd kotka w moim wieku trzeba robić regularnie. Więc pamiętajcie, żeby swoje kotki też raz w roku zabierać na badania krwi. No muszę się pochwalić, bo to podobno powód do dumy, ale wyniki wszystkie mam w normie. Bardzo się ucieszyłem, bo ostatnio jak nie były w normie, to mnie kurna szpikowali zastrzykami i tabletami, więc odetchnąłem z ulgą. Jednak mój spokój i zadowolenie nie trwały długo, bo okazało się, że dobre wyniki badań to tylko preludium do dalszego męczenia kotka!
Na następny dzień matka głodziła mnie jeszcze dłużej, więc się zorientowałem, że coś jednak jest nie tak. Zabrała mnie znowu do lecznicy i żarty się skończyły. Spacyfikowali mnie raz dwa i wyczyścili zęby.... Podobno teraz mam super świeży oddech, czyste, białe ząbki, a że żadnego mi nie usunęli, więc jeszcze nie zaliczam się do szczerbatych kocich seniorów. Szacun dla mnie poproszę! Po zabiegu byłem trochę oszołomiony, ale nawet grzeczny.
Podobno w nocy byłem bardzo niegrzeczny całą noc drapałem w drzwi wejściowe, wisiałem na klamce. No ale ja niczego nie pamiętam, do niczego się nie przyznaję, niczego nie żałuję i jestem niewinny!
Omajgot.....Wituś toż to wola o pomstę !!! Tak kotka dwa dni z rzędu męczyć 😱 takie małe wiszenia na klamce to nic w porównaniu do poczynań Matki 😉
OdpowiedzUsuńNa klamce wisiał dwie noce z rzędu, już myślałam że zamorduje dziada 😁
UsuńChciał wyemigrować bidulek zanim znów na jakiś pomysł wpadniesz! Albo mu się spodobały wycieczki i nie mógł się doczekać 😏 Ksenia została w domu, miał Cię tylko dla siebie..
UsuńNo może faktycznie tak było, na szczęście już zapomniał 😁😁😁
UsuńO zgrozo, tak torturować kochanego, grzecznego koteczka?!!! Mam nadzieję, że już wszystko ok i żadnych takich głupich pomysłów Matka już mieć nie zamierza!
OdpowiedzUsuńNa razie na jakiś czas spokój ;)
UsuńGdzie jest TOZ? :D
OdpowiedzUsuń🙄🙄🙄 nie przyjechali, bo powiedzieli że do pączków w maśle nie przyjeżdżają 😁
UsuńJesteś dzielny kocurek. A mama dobra że dba i bada.
OdpowiedzUsuńWtorek - kota pełen worek (noo, transporterek😉), a sobota - urodziny kota!
OdpowiedzUsuńDobre 😁😁😁
Usuń