Jeszcze kilka lat temu chodziłabym struta z powodu tego, że lato się kończy, że idzie jesień, że ubyło dnia, że jest zimno, że nie jest już zielono, że poranki są chłodne.... Mogłabym tak wymieniać i wymieniać. Ale im jestem starsza, tym bardziej staram się cieszyć wszystkim. A jest to trudne, oczywiście! Ale narzekanie na daną sytuację jej nie zmieni, więc po co to robić. Tylko po to, żeby samemu się nakręcać, psuć sobie nastrój i samopoczucie....
Staram się znajdować w tym czasie zalety i plusy. Przecież jesień jest piękna, w tej kolorowej i słonecznej wersji. A jeżeli nadejdzie ten szaro-bury czas z deszczem staram się cieszyć ulubioną czynnością, czyli siedzeniem w domu z książkami i kotkami ;) Najbardziej denerwuje mnie i dobija brak światła, nie możność zrobienia zdjęcia, ale nie jest to powód, aby wkurzać się i psioczyć. Trzeba się zaszyć pod ciepłym kocykiem i czekać na wiosnę ;)
A ja powoli zabieram się do bardziej intensywnej pracy rękodzielniczej. Niewielki epizodzik jesienny na charytatywny bazarek dla kotków i biorę się za bombki. Jest mniej czasu, niż się może wydawać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz