sobota, 30 kwietnia 2022

podsumowanie kwietnia

Kwiecień zaczął się od ataku zimy. A tak zawsze mi się wydaje, że w kwietniu to już z górki jeśli chodzi o wiosnę ;) Można się zdziwić....



Ale później zrobiło się już cieplej, więc kotki mogły przewietrzyć futerka w oknie. Balkon nadal był zakazany ;)  U nas na balkonie słońce na razie bywa krótko i nie nagrzewa na tyle, żebym mogła wypuścić na niego kotki. A wiem, że jak wypuszczę je chociaż raz, to będą siedziały pod oknem i nudziły niemiłosiernie. Więc na razie jeszcze siedzą w domu.



Wiadomo, że po dłużącej się zimie, czeka się z utęsknieniem na powiew ciepła, ale jak nie ma pogody, to trudno. Zostawaliśmy popołudniami pod kocykiem, a kotkom pasuje taki tryb życia ;)


Trzeba się odpowiednio zabunkrować w kocyku i jakoś doczekać do cieplejszych dni. Ksenia uwielbia spać na krześle, a jak nadarzyła się okazja przykryć kotecka obrusem, to czemu tej okazji nie wykorzystać?


Do świąt było raczej chłodno, mokro i nawet przyszła pierwsza wiosenna burza. Pogoda w sam raz na czytanie książek ;) Witek nigdy nie odmawia możliwości poleżenia obok mnie, wystarczy, że usiądę na kanapie, a ten zaraz przychodzi.


Jak już jesteśmy przy książkach ;) W kwietniu przeczytałam rekordowe siedem sztuk. Nie wiem czy wszystkie zasługują na miejsce tutaj, ale znakomita większość była całkiem dobra, więc chciałabym o nich wspomnieć. Ostatnio w podsumowaniu marca pisałam o książkach Sparksa. Przeczytałam jeszcze jedną "Powrót", ale nie powaliła mnie, nie zrobiła za dużego wrażenia i była najsłabszą pozycją z wszystkich przeczytanych w tym miesiącu. 


Ukrywający się przed światem lekarz i dwie kobiety, których sekrety zmieniają jego życie. On po wypadku na misji wojskowej, próbujący się czegoś dowiedzieć o śmierci swojego dziadka. Ona, zastępca szeryfa, skrywająca sekret. Na dokładkę mroczna i również tajemnicza nastolatka. Główny bohater jak dla mnie był nudny, irytujący i nijaki, a cała historia bez emocji i romantyzmu. Jak na pisarza, który został okrzyknięty mistrzem romantycznych historii, to słabo. Ale wiecie...możliwe, że ja się nie znam ;) Następnym razem sięgam po coś ze starszych książek autora, zobaczymy co z tego wyniknie ;)


Ale żeby nie było, że tylko tego Sparksa meczę i spokoju gościowi nie daję, to wspomnę o jeszcze jednej książce, a raczej całej serii. A mam tu na myśli historię Bridgertonów. Wiem, wiem. Są teraz na topie. Inaczej pewnie nawet bym nie wiedziała o istnieniu tych książek ;) I jak to zwykle bywa z takimi bajkowymi fabułami w kostiumowej scenerii, albo się je kocha, albo nienawidzi. Nie powiem, żebym ich kochała, ale te banalne i przewidywalne fabuły mają coś w sobie. Poza tym lubię porównywać książki z ekranizacjami, a tutaj mamy dwa sezony serialu, więc jest na czym oko zawiesić. Moja przygoda z rodziną Bridgertonów rozpoczęła się niestety od pierwszego sezonu serialu. Piszę niestety, bo wolę jednak najpierw czytać, a potem oglądać.. Ale nie byłam świadoma, że serial jest na podstawie książki. Po przeczytaniu pierwszego tomu "Mój książę" okazało się, że tomów jest więcej. Przeczytałam drugi i rzutem na taśmę od razu zobaczyłam też drugi sezon. I bajkowy świat na tyle mnie wciągnął, że aktualnie łykam czwarty tom. Niestety na dalsze sezony serialowe będzie trzeba zaczekać, ale chyba dam radę ;) Relaks przy tych książkach, jak dla mnie, murowany, ale wiem, że nie każdy lubi. 

Kto jeszcze pamięta, a może nawet tęskni za kukiełką Tosią? ;)


Dla równowagi Dyzik też się pojawi. Jedyny towarzyski, który spędził z nami czas przy stole. Jak on lubi być w centrum uwagi!!! Najlepiej wyłożyć się na środku stołu, w takim miejscu większa szansa, że zostanie przez wszystkich wymiziany.



Wracając do pogody, po świętach wcale nie było lepiej, czytaj cieplej ;) Pojedyncze dni z wyższą temperaturą się pojawiały, ale ogólnie było chłodno. To jeszcze nie był czas na trampki :( Ale jedyny plus takiej aury, że sprzyja czytaniu. Czytanie z Ksenią do najłatwiejszych nie należy, ponieważ kładzie się dziad mały na ręce i leży długo, aż ręka kompletnie zdrętwieje ;)




Pojedyncze słoneczne momenty Witek wykorzystywał na kąpiele w słońcu i wygrzewanie leciwego futerka.


Wszystkich cieszy takie słońce


Strasznie szybko nam zleciał ten miesiąc...


Oby w maju była lepsza pogoda i oby ten miesiąc cieszył nas dłużej ;)


Ale bez względu na pogodę, atrybuty wiosny już są na każdym kroku i trzeba się nimi nacieszyć, bo zaraz znikną


5 komentarzy:

  1. O rany, jakim cudem w podsumowaniu kwietniu znalazł się śnieg? :D U mnie już nie było go dawno w kwietniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A taki tam zimowy epizodzik ze śniegiem na początku miesiąca 😂 na szczęście jest już lepiej 😉

      Usuń
  2. Nie no za chuda ta księżniczka zdecydowanie. Ale zdjęcia śliczne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ miałam zaległości czytelnicze i oglądacze 😂 a było warto zajrzeć dla tych wąsatych pysiów i słodkich łapek. Ukochy dla ferajny, dla Dyzia podwójne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Dyziu został wczoraj wymiziany, w piątek też go poczochram 😁

      Usuń