czwartek, 11 października 2012

opowieści rezydenta

To jest skandal!!!!
Moja Pańcia przytargała do domu jakieś stworzenie!
Małe to, o słodkiej mordce, ale mruczy prawie tak głośno jak ja.
Gdyby nie to, że jestem najlepiej pilnowanym kotem w całym mieście, to jak chrupki kocham, wyprowadziłbym się z tego domu!

Już mi się nie spodobało, że Pańcia nasze jedzonko poza dom wynosi. To było podejrzane. Bo niby kto jeszcze takie chrupki wcina??? Potem wróciła do domu z czymś na rękach, a druga Pańcia zamknęła nas w swoim pokoju. Takie ograniczenie wolności we własnym domu! Czy one nie wiedzą, że przed kotem żadnych drzwi się nie zamyka???

Przez szparę pod drzwiami widziałem, jak Intruz spaceruje po mieszkaniu. A my z Tosią zamknięci w jednym pomieszczeniu! Na szczęście Tosia też się zaniepokoiła i przez to zapomniała, że ma mnie zdzielić po głowie za ostatnie moje zaloty. Jednak nic tak nie łączy, jak wspólny wróg. Łazi on po naszym mieszkaniu, je nasze chrupki i co najgorsze, zabrał nam uwagę naszej Pańci.

Po jakimś czasie Obcy został zamknięty w pokoju, a nas wypuszczono na wolność. Oczywiście mamy swoją godność, udaliśmy, że reszta mieszkania nic a nic nas nie interesuje. Pierwsza, powoli i ostrożnie wyszła Tosia. Ja zaraz za nią. Zajęliśmy wartę pod drzwiami pokoju Pańci. Dodam, że to mój ulubiony pokój. Będę się za to gniewał na nią przez tydzień. Nie dość, że tego dnia mnie wzięła do lekarza coś ustalić, nie dość, że przyniosła jakieś stworzenie, to jeszcze odstąpiła mu mój pokój, gdzie mam drapaczek i hamaczek. Tego to już za wiele!!!

No i zamknęła się z tym stworzeniem w pokoju. Nie rozkładałem z nią łóżka, nie leżałem na podusi... Ona to mnie chyba już nie kocha....

Tak pełniliśmy wartę pod pokojem Pańci


Dzisiaj rano Obcy znowu spacerował po mieszkaniu. On jest niemożliwy, czuje się jak u siebie w domu!!! My znowu byliśmy zamknięci w pokoju. Na szczęście do akcji wkroczył nasz Pan. Otworzył drzwi i pozwolił nam się zapoznać z Obcym. Intruz od razu wkroczył pewnym krokiem do naszego pokoju. Mnie zamurowało. Siedziałem jak wryty i trochę mnie trzęsło ze strachu.  Na szczęście Tosia zachowała zimną krew i ofuczała Intruza. Jak zbliżył się do jej legowiska zaczęła nawet złowrogo buczeć. I mówię Wam, zrobiła się niesamowicie wielka i puszysta. A ogon miała trzy razy grubszy niż normalnie. Muszę przyznać, że zrobiła na mnie wrażenie. Intruz się za bardzo nie przejął. Na szczęście wkroczyła Pańcia i Obcego wyniosła. A po chwili przyszła, wzięła mnie na ręce i zaczęła przepraszać. Więc wziąłem przykład z Tosi i na nią nafuczałem! A co! Szeroko otworzyłem paszczę, prosto w jej nos. Nie zrobiłem się jednak taki puszysty jak Tosia, więc nad tym muszę jeszcze popracować. Ale się na nią pogniewałem. Niech sobie nie myśli, że będę jej pomagał przy rozkładaniu łóżka! No i niech zapomni o powitaniach noskiem w nosek!

Wieczorem, Obcy został zapakowany do mojego transporterka i wyniesiony. Już mu wybaczyłem, że zabrał mój transporterek. Teraz jest szansa, że obaj nie wrócą i dwa problemy z głowy. 




Niestety Obcy wrócił. Co gorsza z transporterkiem. A miałem cichą nadzieję, że jak nie będzie pudła, to mnie nie będą wozić do Pana Doktora. Obcy chyba został u Doktora jeszcze bardziej wymęczony niż ja ostatnio. Nic nie gadał, nic nie chodził, ruszał tylko głową i od razu poszedł spać. Pomijam fakt, że się wyłożył w budce drapaka. Mojego drapaka! Ale ja i tak się do tej budki już nie mieszczę, to mu wybaczam. Poza tym wiem, ze wizyta u lekarza może być traumatyczna.





Pańcia się dziwnie po tej wizycie zachowywała. Zaczęła robić jakieś czyszczenie, odkurzanie. Nie wiem o co chodzi. Zamknęła Obcego w pokoju i tyle go widzieliśmy. A Tosia chyba nabrała ochoty na nowe znajomości bo siedzi wpatrzona w drzwi, z nadzieją że ją tam wpuszczą.



Ja nie mam takiej potrzeby. Trochę się już wyluzowałem i obecność Obcego już mnie tak nie paraliżuje, ale nie żeby od razu lecieć i zawierać bliższe znajomości. Zająłem bezpieczną pozycję na stole, koło komputera. Ktoś musi kontrolować i sprawdzać, czy się właściciele tego Intruza przypadkiem przez Internet nie znaleźli. Jeszcze Pańcia ten fakt pominie i nie daj Kot, ten Obcy z nami zostanie na zawsze!



A szanse na zostanie ma duże. Jest słodki, mruczy głośno, sika do kuwety. Pan mówi, że mordkę ma podobną do Brytka, więc się Panu podoba. Jest grzeczny. A mnie ten pomysł się zupełnie nie podoba. Bo to ja mam status największego miziaka i mruczaka i konkurencja mi nie jest potrzebna. I jeszcze te rozkoszne pozy podczas spania.... 



Dyziu

11 komentarzy:

  1. Ha! Piękna relacja. Mam nadzieję, że właściciele Obcego się znajdą. Mój Walker też by ofuczał nowego amatora kociego jedzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Plakaty i ogłoszenia nie przyniosły rezultatu? Mam ogromna nadzieję, że właściciel go szuka. A jak nie, to , że znajdzie się jakaś dobra duszyczka i przygarnie rudzielca:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściciele milczą. Dwa "ewentualne dobre domy" odmówiły.

      Usuń
  3. Świetnie napisane ;) od razu z rana człowiekowi miło na sercu :) wszystkie trzy kotki piękne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne te Twoje koty ale i obcy śliczny :-)))
    Na pewno pochodzenie ma brytyjskie :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brytyjskie, albo jakieś egzotyczne ;-))) tak stwierdziła Pani Doktor :-) Ale z charakteru to bardziej "swojski chłop" niż arystokrata :D

      Usuń
  5. Mały rudzielec jest przepiękny! Mam nadzieję, ze znajdzie swój domek:))

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajna relacja .... okiem kociastych :-)))))
    A może RUDZIK u Was zostaaanie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Śliczny kotek i piękna relacja. Dyzio ma talent!... A rudy zostać u Was nie może?...

    OdpowiedzUsuń