poniedziałek, 8 października 2012

wspomnieniowo: świnka

Dzisiaj będzie wspomnieniowo ;-)
Ponieważ siedzę właśnie na uczelni i nie wiem co robią koty, to napiszę o pierwszym zwierzaku, jaki pojawił się u nas w domu. Oczywiście, pomimo odległości, mogę przypuszczać, co aktualnie robią koty. Śpią. Pogoda nadal jesienna, jest chłodno i pochmurno, chociaż nie pada. Tosia pewnie śpi na swoim ulubionym fotelu. Z Dyziem mam większy problem, bo on ma więcej miejsc "do spania". Powiem tak: gdzieś tam sobie śpi ;-)

Ja mam tzw. "okienko". Coś najgorszego co może być, bo to taka strata czasu. Niby sporo czasu, żeby zrobić coś konstruktywnego, ale nie bardzo jest się jak skupić. No ja w każdym razie nie potrafię. Najlepiej mi się uczy w domu, przy herbatce i kotach. Więc dla zabicia czasu zrobię post o śwince morskiej ;-)



Od razu przepraszam za jakość zdjęcia. Jest to zdjęcie zdjęcia ;-) Świnka była u nas w czasach, kiedy nie było aparatów cyfrowych, więc PUSIA (bo tak stworzenie to miało na imię) była mało obfotografowana.

Chciałam mieć czarną świnkę, ale dostałam ją w prezencie od pewnej znajomej, a raczej mamy kolegi, więc dostała mi się biała. Długowłosa. I otrzymałam wiadomość, że to dziewczynka, więc biała, włochata kulka dostała imię PUSIA. Może mało oryginalnie, ale byłam mała i to imię wydawało mi się bardzo pasujące to tego puszka ;-)

Po latach obserwacji i po przeczytaniu książki o świnkach morskich doszłam do wniosku, że Pusia to raczej Pusiek. Jej zachowanie bardziej wskazywało na chłopca, ale po tylu latach raczej nie miał problemów ze swoją tożsamością w związku z imieniem.

Pusia była strasznie sympatycznym zwierzakiem. Powiem egoistycznie, że była zwierzątkiem wyjątkowym, no ale tak mówi każdy właściciel swojego zwierza ;-) Dużo czasu spędzała poza swoją klatką, dzięki czemu była bardzo komunikatywna, reagowała na swoje imię i przybiegała na zawołanie (prawie zawsze).

Chodząc po mieszkaniu ciągle gadała, tak samo jak teraz robi Dyziek ;-) Jeździła z nami na wakacje, co jak teraz o tym myślę, było dosyć kłopotliwe i męczące dla moich rodziców, ale my-dzieci, mieliśmy z tego powodu frajdę. Dodam, że poruszaliśmy się w owych czasach autobusami i pociągami, a nie samochodem. Nie mieliśmy nikogo zaufanego, kto zaopiekowałby się świnką, więc z musu świnka jeździła z nami. Mieszkała przez dwa tygodnie wakacji w koszyku turystycznym, zajadała się trawką zerwaną z leśnych polan. To była prawdziwa świnka turystka, podróżująca koleją!

Dzisiaj szczerze powiem, że nie chciałabym mieć już gryzonia. Nie tęsknię za tym. Ale jako dziecko, które miało pierwsze żywe zwierzątko, wspominam te czasy z sentymentem ;-) I jak ktoś nie może mieć psa lub kota, to warto, żeby sprawił swojemu dziecku chociażby takiego zwierzaczka. Bo dziś dla mnie najważniejsze są koty i nie wyobrażam sobie bez nich życia :D

Ale mi opowiadanie wyszło ;-)
Powoli zbliża się godzina "zero", czyli moje seminarium.
Boję się, bo wiem, że niewiele zrobiłam przez wakacje i teraz trzeba będzie improwizować.
Biję się w pierś i obiecuję poprawę :P

7 komentarzy:

  1. świnka cudna :) u mnie w domu od zawsze były zwierzątka.. najpierw chomiki i rybki, papużki faliste, myszki, znowu chomiki i jeszcze więcej chomików :P + to co znalazłam na dworze czyli: jeże, zaskrońce, biedne ptaszki ..
    jak byłam starsza to jednorazowo była, sunia Aza (jamnik), papuga Żarówa (samiec świergotki), przez chwilę legwan zielony Leon, ptasznik kędzierzawy, żółw Stefan, oraz na samym końcu czarna kotka Czarna (tata obecnie nazywa ją Milady :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, no to się przewinęło zwierzaków przez Wasz dom ;-)

      Usuń
  2. Świnka rzeczywiscie cudna, u Pani Domu gdy była dziewczynką były tylko rybki w akwarium. Wyobrażam sobie jakie to było poświęcenie zabieranie swinki morskiej na wakacje. Twoim rodzicom chwała za to!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniałe dzieciństwo :-)))
    Podzielam zdanie, że warto zaczynać o małych zwierzaków, to dobra szkoła dla dzieciaków ... a wspomnienia że hoho :-)))

    Mizianki dla koteczków :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. NO!, ja myślę, kochana! (jako stary belfer uczelniany powiedziałam). Ale opowiadanie niczego sobie :). Świnka śliczna. Ja miałam chomiki i szczurki (to później). Pozdrawiam :).

    OdpowiedzUsuń