Dyniu wygląda na zdrowego i zachowuje się jak zdrowy kot.
Jednak jakiś czas temu, moja mama zauważyła, że na kręgosłupie Dyzia pojawiła się wypukłość. Niewielka, ale dobrze wyczuwalna. Dyziek jest kotem niedotykalskim, jeśli wie, że coś chcemy sprawdzić. Generalnie można go miziać do woli, ale jeżeli chcesz coś sprawdzić, obejrzeć dokładnie, to jakby wyczuwał i mocno się przed tym broni. Z tego co dało się ustalić, guzek jest pod skórą. Powiedziałam mamie, żeby nie siała paniki, bo to na pewno jakiś podskórny wyprysk, który niebawem zniknie.
W czwartek wybrałyśmy się z Adą na szczepienia i mama uparła się, żeby zabrać Dyzia. Coś przeczuwała, że może być to poważne i lepiej sprawdzić. A moja mama ma niezłe przeczucie jeśli chodzi o zdrowie zwierząt.
Adka w poczekalni czuła się świetnie, nawet ochrzaniła jamnika, który chciał się wpakować na krzesło i nakrzyczała na bokserka, tylko dlatego że jest bokserem. Ona nie lubi dużych psów, a szczególnie bokserów. Po wejściu do gabinetu zaczęła się oczywiście panika. Na szczęście Pan Doktor z dużą wprawą dał zastrzyk i było po sprawie.
Dyniu dał się dokładnie wymacać i Pan Doktor nie miał wątpliwości jakiego rodzaju guzek jest u Dyzia. Niestety nazwy Wam nie przytoczę, bo nie pamiętam, ale jest to zmiana nowotworowa gruczołów łojowych. Zabrzmiało okropnie i powiem szczerze, że się załamałam. Na szczęście Lekarz szybko nam wytłumaczył, że zmiana nie jest złośliwa i w taką się nie przeistoczy. Natomiast guzków może przybywać. Na razie nic z tym nie robimy, zmiana nie boli i nie powoduje dyskomfortu. Dopiero gdyby urosła, pękła, wtedy będzie potrzebna ingerencja. Możliwe, że skończy się na tym jednym guzku, a może będzie ich przybywać. Zobaczymy. W każdym razie choroba ta nie jest śmiertelna, co przyniosło nam ogromną ulgę!
I znowu przeczucie mojej mamy się sprawdziło! Pamiętajcie, żeby nie bagatelizować żadnych objawów choroby, nawet jeżeli zwierzę wygląda na zdrowe i nic mu nie dolega.
Mój najukochańszy Dyziolek 💓
Hej, niedawno u Alicji od Kota w Bookach tez był guzek u wacika, wycieli go i okazało sie ze to taki stan zapalny podskorny nic groźnego. Bez badania niestety tak na 100% nie da sie powiedzieć czy to jest nowotworowe. Dopiero jak sie wyśle wycinek do analizy to jest pewność co to jest i czy jest złośliwe.
OdpowiedzUsuńJa bym była ostrożni i szła tym tropem, bo Mefisto Przemka tez niby tylko gulke miał na klacie, a skończyło sie chloniakiem i śmiercią...
To teraz nie wystraszyłaś :(
UsuńMoże to jednak nie jest nic groźnego, trzeba po prostu obserwować, sprawdzać, czy nic się z tym nie dzieje... Trzymam kciuki żeby było dobrze, dużo zdrówka życzę:)
OdpowiedzUsuńDzięki. Tak, mamy obserwować i zobaczymy co będzie dalej.
UsuńA ja mam kota ze złośliwcem i żyje jak na bombie zegarowej, czy się gdzieś nie zaległ po wycięciu. I żałuję ze dałam tkanki do analizy bo jak kot zacznie chorować poważnie to co ja zrobię, na chemię go nie dam bo to męka która mogłaby mu życie o rok wydłużyć... ale jakie by to było życie, straszne.
OdpowiedzUsuńObserwuj kota, jedynie co to może bym się uparła na analizę alby ewentualnie szybko wyciąć guzka jak jest tylko jeden. Nigdy nic nie wiadomo, może to być kaszak, jak u mojego spaniela, miał prze prawie całe dorosłe życie na boku gulę i żył 16 lat.
Wierzę, że to nic poważnego, a umiejscowienie jest groźne do zabiegu skoro blisko kręgosłupa. Może usg wykaże czy guz jest unaczyniony, bo jeśli jest unaczyniony to się rozsiewa, jeśli nie to pryszcz. Pozdrawiam i trzymam kciuki.
Ano widzisz, okropne te choroby.... Trzeba być czujnym. Ale z drugiej strony ufam mojemu lekarzowi, jak mówi, że na chwilę obecną nic się nie dzieje, trzeba obserwować, to będziemy obserwować...
UsuńWydaje nam się, że dla spokojnego snu można skonsultować się z innym, tak po prostu, dla pewności, po co się martwić? Może powie coś więcej?
UsuńO rany, jak zaczęłam czytać to ciarki mnie przeszły, autentycznie... Mój ukochany Urwis też w pewnym momencie dorobił się guzka przy kręgosłupie. Guzek rósł, ale nie bardzo prędko, wetka również zaleciła czekać dopóki nie zacznie sprawiać dyskomfortu. Po pewnym czasie zaczął jednak przeszkadzać. Umówiliśmy zabieg, guz wycięty całkowicie, materiał oddany do badania... okazało się, że to mięsak. Również nie powoduje przerzutów, ale może odrastać. I niestety odrósł w zastraszającym tempie. Próbowaliśmy ze wszystkich sił, kot miał ogromną wolę życia, ale niestety nie dał rady :( Kot był w coraz gorszym stanie, słabł i chudł w oczach. Serduszko nie wytrzymało podczas drugiej operacji.
OdpowiedzUsuńA też na początku nie zapowiadało się tak tragicznie.
Błagam zróbcie biopsję, żeby wykluczyć to cholerstwo, bo im wcześniej to wytniecie (jeśli to jest to samo) tym większa szansa, że nie odrośnie!
:( strasznie nam przykro
UsuńU Autorki Kota w Bookach też właśnie był guzek i wycięli i sprawdzili. Nie wiem, czy to dobre rozwiązanie, ale z drugiej strony wiadomo co to jest i czego się spodziewać.
UsuńMoże faktycznie trzeba coś z tym zrobić i nie czekać na rozwój ...
OdpowiedzUsuńSama nie mam doświadczenia w temacie , ale powyższe komentarze dają do myślenia :(
Moc głaskow dla Dyzia i kciuki !
No właśnie, doświadczenia innych dają do myślenia, ale z drugiej strony mówić lekarzowi co ma robić..... sama nie wiem.....
UsuńMoże skonsultować z jakimś innym? Zobaczyć, co inny wet powie?
UsuńOjej, biedny Dyzio... :( Tak mi się smutno zrobiło, ale trzymam za niego kciuki!
OdpowiedzUsuńOjej, czemu tyle tych chorób wszędzie, i u ludzi, i u zwierząt... Oby to, tak jak mówi wet, nie było nic poważnego.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze postąpiłaś zgłaszając się z kotkiem do weterynarza. Podejrzanych objawów nie wolno bagatelizować. Co więcej, należy działać najszybciej jak to możliwe, żeby schorzenie nie miało szansy na rozwój. Pozdrawiam i życia zdrowia dla pupila.
OdpowiedzUsuń